Bydgoska Akademia Sztuki
dr Joanna Bielska-Krawczyk. Don Kichot w Toruniu – malowany, rysowany… (Halina Kowalczyk – oblicza Don Kichota)

Halina Kowalczyk nie była pierwszą i jedyną osobą, której hiszpański awanturnik wydał się ciekawym modelem dla obrazu. Przeciwnie – swoją twórczością wkroczyła W koleiny wydeptane już wcześniej przez tak znakomitych malarzy i rysowników jak:
Paul Daumier, Gustave Doré, Pablo Picasso, Jacek Malczewski, Zygmunt Waliszewski czy Tymon Niesiołowski. Na tym onieśmielającym tle jednak wizerunki Don Kichota stworzone przez artystkę nie tracą wcale na uroku i znaczeniu. Ich siłą jest niezwykła subtelność zastosowanych w tych rysunkach ujęć oraz ich ilość. Halina Kowalczyk stworzyła bowiem kilkadziesiąt (nieomal setkę) prac ukazujących Don Kichota. Stał się on bohaterem numer jeden jej rysunków i szkiców, chociaż powieści Cervantesa nigdy nie przeczytała (w pewnym momencie podejmując juz świadomą tego typu decyzję, która stała się rodzajem jej strategii artystycznej). W konsekwencji pojawiają się co prawda w jej pracach elementy, utrwalonej w ikonosferze europejskiej, wizualności Don Kichota (niezwykle szczupła sylwetka, zabiedzony Rosynant, beczułkowaty Sancho Pansa, wiatraki), ale wyobraźnia malarki – nie ograniczana tekstem – pozwoliła na umieszczenie tej znanej postaci w nowych kontekstach. I tak pojawił się Don Kichot 3 stojący przed olbrzymią pajęczyną, wędrujący przez pustynię, frunący na skrzydłach motyla, jadący na motorze, przyciśnięty przez kostkę do gry lub deptany obcasem kobiecych trzewików, łapiący gwiazdy W siatki na motyle, rozmawiający z personikowanym księżycem niczym Hamlet z czaszką, przemieszczający się konno na rozpiętej nad światem linie nieomal jak cyrkowiec czy siedzący przed schodami do nieba W melancholijnej pozie, a nawet… przezywający z nami Święta Bożego Narodzenia (ukazany w pobliżu udekorowanej łańcuchami i światełkami choinki).
Malarka przyjęła więc Don Kichota do swojego życia i twórczości nie tyle jako postać literacką, ile jako archetyp – idealizmu, samotności, wyobcowania i odrzucenia. „Moje malarstwo jest ucieczką od otaczającej mnie rzeczywistości, rzeczywistości wypełnionej małostkowością, nienawiścią, zawiścią, brakiem tolerancji, kołtuństwem i nikczemnością małych ludzi”.
Podobnie jak Don Kichot zatem, uciekający od prozaiczności W rycerskie romanse, Halina Kowalczyk uciekała w… Don Kichota. A może raczej należałoby powiedzieć, ze w świetle tej twórczości Don Kichot jawi się jako gura jungowskiego animusa – wizualizowana cząstka duszy artystki, mówiącej światu swoje ,,nie”. W jej rysunkach bowiem ucieka od takiego zepsutego świata (w imieniu malarki i jako emisariusz jej duszy) właśnie Don Kichot. Ucieka do gwiazd, w przestrzenie baśniowe, na margines przedstawienia, jakby chcąc opuścić nawet sam rysunek. Jeśli jest to wyprawa udana i owe światy istniejące w duszy i pamięci rysowniczki – owe światy z dala od świata – odsłaniać zaczynają przed Don Kichotem swoje skarby, potrafi on nawet być przez chwilę nieomal szczęśliwy. Jeśli tak nie jest – pozostaje smutek, sylwetka zgięta przygnębiającą świadomością tego, co zostało za plecami, pustka (dosłownej pustyni lub straszącej jak otchłań bieli kartki).
Halina Kowalczyk stwarza nowe wizje nasycone podtekstami egzystencjalnymi, moralnymi. Na kanwie żywota Don Kichota przemyca swoje i sobie właściwe przemyślenia, przeżycia, przeczucia, obawy i lęki. W obrazach tych jednak – w których brak jest dosłowności, a treści wyrażane są metaforycznie – od tego, co osobiste prowadzi już tylko jeden krok do tego, co uniwersalne. W konsekwencji rysunki te ukazują całą paletę ludzkich nastrojów: od ekstatyczności, zakochania, rozmarzenía, poprzez determinację i mobilizację, aż po zadumę, przeżywanie smutku samotności, przygnębienie, osaczenie, bezsilność i rozpacz.
Don Kichot Kowalczykowej porusza się nie tyle po świecie realnym, co po jej świecie wewnętrznym. Dlatego (z wyjątkiem owego wspominanego już tutaj motoru) raczej nie znajdziemy w tych pracach (jak w Don Kichotach Małgorzaty Machowiak chociażby) realiów świata współczesnego – Polski czasów PRL-u czy okresu po przemianach ustrojowych. Nie podlega on też postmodernistycznej dekonstrukcji formalnej (jak w plakatach Mariana Nowińskiego) czy ideowej (jak w słynnej pracy Jacka Sroki Don Kichot W kuchni). Don Kichot Haliny Kowalczyk jest raczej romantyczno-sentymentalny i podróżuje po świecie… psychiki Haliny Kowalczyk – pomiędzy jej wspomnieniami a marzeniami; lekami i idiosynkrazjami – pokazywanymi jednak nie dosłownie, lecz poprzez metaforę (pająka, obcasa, kostki do gry i nade wszystko demonizowanych strachów na wróble). Artystka, pochodząc ze wsi i do końca życia traktując ją jako swój świat, powraca doń także w interesujących nas tutaj rysunkach. Jej Don Kichot porusza się pomiędzy wspomnieniem wsi polskiej a baśniowymi ogrodami wyobraźni artystki. Dlatego widzimy go otoczonego przez Strachy na wróble, wśród pól i łąk (nawet orzącego pole), wśród hiperbolizowanych kłosów zbóż, kruków, dmuchawców, jadącego na drewnianym koniku, w aurze jesiennej słoty i w śnieżycy, w pobliżu mazowieckich wierzb i w głębi lasu. Jednocześnie jednak pojawić może się tu też piękny konik o grzywie długiej i subtelnie stylizowanej, przypominający raczej średniowiecznego jednorożca niż szkapę, jaką był Rosynant. Don Kichota widzimy ze skrzydłami motyla u ramion, z głową wśród gwiazd, rozmawiającego z księżycem, słuchającego muzyki granej przez elfy, frunącego w powietrzu. Gwiazdy zaś mogą jarzyć się w plamie tuszu położonej przez artystkę z intensywnością i W sposób właściwy twórczości VanGogha (który zresztą był malarce niezwykle bliski). Don Kichot Haliny Kowalczyk więc wędruje między stanami emocjonalnymi (od ekstazy po rozpacz), między
wspomnieniem wsi i baśniowym światem marzeń, ale też (co trzeba dodać) między nadmiarem i pustką. Prace, cechujące się kompozycją silnie naznaczoną zasadą horror vacuí kontrapunktowane są tutaj bowiem przez rysunki formalnie niezwykle wyciszone. Obrazki te zdają się być sposobem zajrzenia W głąb mocno uwewnętrznionej wizji przygód Don Kichota, balansującego pomiędzy bujnością i pustka, miedzy ekstazą i kontemplacja, ekscytacją i melancholią.
dr Joanna Bielska-Krawczyk

08.06.2016, godz. 18.00

Ważne: Strona wykorzystuje pliki cookies. W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów w naszej "Polityce prywatności".